Co z oddechem?

Denerwuje mnie ta rura w buzi. Resztę jeszcze idzie znieść, ale to... Nawet nie słychać jak płaczę. To niesprawiedliwe. Chciałbym wykrzyczeć rodzicom jak bardzo ich kocham. Już kilka razy próbowałem sobie ją wyjąć, ale założyli mi ją znowu. Parę razy zrobili ze mnie słonika w masce, ale rura wracała. Mówili, że jestem jeszcze za słaby i nie daję rady. Tym razem naprawdę wam pokażę. Dajcie mi tą maskę i wam udowodnię! Rurka out! Zaczynamy zabawę.


Ach ta rurka... Respirator. Staś dostał w brzuchu sterydy na rozwój płuc, jednak i tak było za wcześnie, żeby umiał oddychać. Sztucznie napełniane płuca, monitory, wykresy, saturacja, poziom tlenu, liczba sztucznych wdechów... To wszystko spędzało mi sen z powiek. Nie raz w głowie miałam przerażającą perspektywę powrotu do domu na tlenie. Czy on będzie kiedyś oddychał sam? Do tego z rurką nie było go słuchać. Jako słonik pierwszy raz usłyszałam jak płacze. Jedna próba na masce - wytrzymał jakieś 3 godziny i pojawiły się bezdechy, druga próba - 7 godzin. Niby więcej, ale nadal nic. Tańczyli z tlenem, raz miał podawane 21% (czyli czyste powietrze), a innym razem 60%. Tym bardziej nie mogłam doczekać się maseczki, że pod respiratorem nie mogliśmy kangurować. A ja tak bardzo chciałam go przytulać. Do tego dysplazja oskrzelowo-płucna. To mu utrudniało zadanie. 


Przy piątej próbie założenia maseczki pomyślałam sobie "No synek. Teraz albo nigdy". I chyba też tak pomyślał. Jeden dzień, drugi, trzeci... Minęło kilka dni i zamiast maseczki pojawiły się wąsy. Nadal podłączone pod respirator, ale to oznaczało, że jest coraz lepiej. Aż jednego pięknego dnia okazało się, że respirator wyjechał z oddziału, a Staś jest na najlżejszym wsparciu jakie mógł mieć. Tak! Mamy to! Patrzyłam na to i płakałam ze szczęścia. Brawo Staś! To oznaczało jednocześnie, że jak nic się nie będzie działo to pożegnamy Intensywną Terapię i przejedziemy na Opiekę Ciągłą. Bo warunkiem przenosin jest ogólny dobry stan, lekkie wsparcie oddechu bądź żadne i waga około 1600 - 1700 g. Kwestia kilku dni...


Łącznie pod respiratorem Staś był 72 dni z kilkoma próbami zejścia na CPAP. Wsparcia oddechu potrzebował przez 94 dni. Dysplazja nas nadal nie opuściła, ale to jest "pikuś". Dzielnie idziemy do przodu.

Komentarze

Najchętniej czytane

Wrzesień miesiącem świadomości o OION.

Dwa kroki w tył.

Nadchodzi Dzień Wcześniaka.