Poczucie winy.

Czasem nie rozumiem, co się dzieje z mamą. Ogólnie zawsze przychodzi do mnie szeroko uśmiechnięta, mówi mi jaki jestem dzielny, opowiada co w domu i że wszyscy trzymają kciuki. Jednak są takie dni, bardzo rzadko, ale jednak, kiedy po cichu płacze, trzyma mnie aby za rączkę i mówi, że przeprasza. Tylko za co? Mam najlepszą mamę na świecie! Jest tu codziennie, śpiewa, przywozi pieluszki, które nią pachną, czasami nawet mnie myje albo przebiera pampersa. Nie wiem, za co mnie przeprasza...


Na samym początku naszej drogi Pani Doktor powiedziała mi, że jak mam płakać przy inkubatorze z to mam wyjść i wrócić jak mi przejdzie, bo płacząca im się nie przydam. Położne, szczególnie ciocia W.  również karciły mnie za płacz. I wzięłam to sobie do serca. Starałam się zawsze przychodzić uśmiechnięta i pełna nadziei i optymizmu. Zazwyczaj mi się to udawało. Jednak nie zawsze. Bywały dni, gdy pojawiało się to okropne uczucie. Poczucie winy. Niby wiem, że to nie jest moja wina. Nic złego nie zrobiłam. Dbałam o nas w ciąży, regularnie chodziłam do lekarza. Po prostu tak się stało. Ale to uczucie, że to u mnie było mu tak bardzo źle, że chciał już wyjść, czasami mnie doganiało, nie dawało spać. Tak się zdarzało i tak się będzie zdarzać. To, zaraz po strachu, najgorsze uczucie jakie odczuwa mama dziecka urodzonego przedwcześnie. Nie wiem, czy była lub będzie jakaś, która przejdzie przez to wszystko bez grama wątpliwości we własne ciało, w siebie.


 Na szczęście te dni to były wyjątki. A było to możliwe dzięki Niemu. On zawsze był i jest przy mnie. K. nigdy nie powiedział, że wymyślam, że niepotrzebnie się martwię, że mam już przestać. Zawsze cierpliwie mnie słuchał, następnie przedstawiał to wszystko z jego perspektywy i pokazywał, że to nie jest wcale takie czarne jak ja to rysuje. Tego wtedy potrzebowałam. Cierpliwości, spokoju i ciepła. I dzięki K. to wszystko miałam. Dzięki Niemu zawsze po takim dołku wstawałam i pełna nadziei siadałam przy inkubatorze z nową piosenką. Dziękuję Kochany. 

Komentarze

  1. Ciotka piszesz dalej, bo się wciągnęłam.
    Co myślę...
    Szczególne dzieci uczą Nas szczególnego podejścia i większego optymizmu. Uczą radości z chwil, które są dla innych przeciętne.
    Każdy ma wątpliwości...
    Ale najważniejsze jest brnąć do przodu w walce o zdrowie i szczęście swojego dziecka.
    Wtedy stajemy się autorami ich sukcesów,
    Wtedy wątpliwości schodzą na drugi plan.
    Buziole

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Najchętniej czytane

Wrzesień miesiącem świadomości o OION.

Dwa kroki w tył.

Nadchodzi Dzień Wcześniaka.