Szok! Mam rok!

To dziś. To był bardzo trudny rok. Rok wielu niewiadomych, wielu wylanych łez. Ale też rok wielu uśmiechów i radości. A wszystko za sprawą tego małego gościa, który zrobił nam niespodziankę i na świecie pojawił się o cztery miesiące za wcześnie.
24 tydzień ciąży, nieco ponad pół kilograma masy i tony woli walki. Mocne serducho, które zadecydowało o tym, że lekarze podejmą z nim tę walkę. O życie, później o zdrowie. I wygrali. Wygraliśmy. Choć momentami nie było łatwo. 

A dzisiaj? Jakby ktoś go nie znał, to nie zauważy, że Staś przeszedł więcej niż niejeden dorosły człowiek. A świadczą o tym tylko wypisy ze szpitali i blizny na całym ciele po wkłuciach i innych igłach. Zdrowe, radosne, uśmiechnięte, CUDOWNE dziecko.

I nie jest to tylko nasza (jego rodziców) zasługa. To zasługa wszystkich dobrych ludzi, którzy są wokół nas. Którzy wspierali nas i Stasia, jak tylko potrafią. Dobrym słowem, myślą, modlitwą. To zasługa całego sztabu ludzi, którzy pracują po to, by ratować takie maluchy. I przede wszystkim to jest zasługa jego samego. Jego silnego serca i ogromu woli życia. Wygrał walkę o życie. Myślę, że można również powiedzieć, że szala zwycięstwa jeśli chodzi o walkę o zdrowie również jest po jego stronie.

Jest niesamowity. Jego uśmiech potrafi rozjaśnić nawet najczarniejsze chmury. Jestem z niego bardzo dumny. Nasz roczniak. Nasz Cud. Nasz Stanisław.

Stanisław kończy rok. Przepraszam Staś. Tu pozwolę sobie zacytować rozmowę z Panem Doktorem Mikołaj S., który przyszedł do mnie na porodówkę, kiedy Staś trafił pod skrzydła najwspanialszego personelu na neonatogie.
 "- Jak dziecko ma na imię?
- Stanisław.
- To Staś. Staś. Na Stanisława to on jest za malutki."
Prawda. Ważył 550 g. To tyle co dwie kostki masła. Tyle co nic. Niby nic. A jaki mały wielki człowiek. Teraz nie potrafię uwierzyć, że to jest naprawdę nasza historia. Że ten "niepewny bąbelek na wodzie" to to samo dziecko, co ten żywotny, wiecznie uśmiechnięty chłopiec, który dziś obchodzi pierwsze urodziny. Chciałabym tak wiele powiedzieć, napisać... Wiele osób doskonale zna naszą historie. Inkubator, respirator, saturacja, cPAP, retinopatia, synagis, diureza czy gazometria... To tylko kilka haseł z ogromnego słownika pojęć, którego musieliśmy się nauczyć w szpitalnych murach. 
I Bogu dziękuję, że mogłam się tam tego uczyć. Że urodziłam Stasia w normalnych czasach. Spędzałam z nim każdy dzień. Od rana do nocy. I niezmiernie się cieszę, że było mi dane przeżywać to wszystko właśnie w taki sposób.
I dziękuję lekarzom i położnym, wspaniałym aniołom czuwającym nad maluszkami i ich rodzicami. Wykonują tam niesamowitą pracę. Dziękuję za troskę, opiekę nad dzieckiem, walkę o jego zdrowie... Ale i ogromne wsparcie, które otrzymaliśmy na wszystkich oddziałach i bez którego pewnie skończyłabym na psychotropach.
I dziękuję wszystkim Wam. Za przeogromną falę czy lawinę słów wsparcia, pocieszenia i chęci pomocy. Za to, że tak wiele osób było przy nas w tym trudnym czasie.
I wielkie dziękuję też dla rodziców, którzy obok nas walczyli w tym czasie o swoje maluszki. Dziewczyny, dziękuję że zawsze mogłam się wygadać, zwierzyć czy zapytać o cokolwiek. Za wspólne kawy, obiady i sesje w pokoju laktacyjnym. Za każdą dobrą radę i każdy żart. Dzięki wam nie zwariowałam.
Dziękuję też naszej cudownej cioci fizjo za wsparcie w aktualnym rozwoju, za to że Staś robi tak niesamowite postępy. 
I dziękuję Tobie Karol. Za to że jesteś, że wspierasz, że kochasz. Z resztą Ty wiesz za co dziękuję. 
I przede wszystkim dziękuję Tobie Stasieńku. W ciągu tego roku nauczyłeś mnie bardzo dużo. Nauczyłeś mnie cieszyć się każdą, choćby najmniejszą dobrą wiadomością. Nauczyłeś mnie czystej, pięknej miłości. Nauczyłeś mnie, że warto czekać. Czekaliśmy w domu cztery miesiące. Warto było. Dla każdego uścisku, spojrzenia i uśmiechu tak szerokiego, jak tylko Ty potrafisz. Dziękuję Ci za Twoją walkę. Dzięki Tobie jestem szczęśliwa. Kocham Cię.

Nie było łatwo. Nadal nie jest. Ale jest pięknie. Bycie mamą takiego silnego i uśmiechniętego dziecka to powód do dumy. Obserwowanie jego postępów i każdego pięknego uśmiechu to zaszczyt. Pierwszy rok przeleciał niezwykle szybko. Następne pewnie też tak uciekną. Ale jeśli będą tak samo piękne i przepełnione miłością, to niech lecą.
Staśku, jesteś wielki. Jesteś niezwyciężony. Jesteś CUDEM.

Życzę Ci zdrówka i samych radości, beztroskiego dzieciństwa i żebyś cały czas śmiał się pełną buzią jak teraz. I żeby reszta życia była łatwiejsza niż pierwszy rok.

Komentarze

Najchętniej czytane

Wrzesień miesiącem świadomości o OION.

Dwa kroki w tył.

Nadchodzi Dzień Wcześniaka.